
Freediving w operze? Wydawałoby się, że to niemożliwe.
Agnieszka Kalska jako Syrena i Ireneusz Wojaczka, odtwórca alter ego głównego bohatera w sztuce "Legenda Bałtyku" w Teatrze Wielkim im. Stanisława Moniuszki w Poznaniu.
W dniu 08.12.2017 r. miałem przyjemność zostać zaproszony na premierę spektaklu "Legenda Bałtyku". Po blisko 100 latach od światowej premiery spektakl Feliksa Nowowiejskiego powrócił na scenę Opery Poznańskiej. Spektakl jest uroczystym zwieńczeniem obchodów 140 rocznicy urodzin kompozytora, a o precyzyjne wykonanie partytury zadbał Maestro Tadeusz Kozłowski.
Scenariusz w kilku słowach przedstawiał się następująco. Przystań nad morzem w przeddzień Nocy Kupały. Po powrocie z połowu, młody rybak Doman kontempluje swoje uczucia do Bogny. Jego ukochana pojawia się na brzegu – młodzi zaczynają rozmowę. Rozdziela ich ojciec Bogny, Mestwin. Pojawia się Lubor, wiekowy handlarz bursztynów i kandydat na męża Bogny. Widząc Bognę i swojego ubogiego konkurenta, Lubor wysławia potęgę pieniądza. Przyjaciel Domana, Tomir, odpowiada mu pieśnią. W której duch młodości drwi sobie ze złota. Mestwin, który sprzyja zamożnemu kandydatowi do ręki córki, przerywa wywód i przypomina rybakom legendę o zatopionym mieście: córka króla grodu Winiety, Jurata, odrzuciła miłość gromowładnego Peruna i wyrzuciła otrzymaną od niego koronę morza w fale Bałtyku. Rozgniewany bóg wywołał burze, która zatopiła miasto na wieki. Zgodnie z legendą, klątwę może zdjąć jedynie śmiałek, który w Noc Kupały wyłowi koronę Juraty…
Dodaj komentarz

Do startu w norweskich zawodach wytypowano sześciu kadrowiczów oraz aktualnego Mistrza Polski – Tomasza CHMIELEWSKIEGO. W ostatniej chwili zrezygnowało dwóch dobrych zawodników - Krzysztof GREGOR oraz Robert RIVERA. Ostatecznie w pierwszej drużynie wystąpili: Jacek DYKTA, Maciej JAWORSKI, Jacek MALINOWSKI. W drugiej natomiast: Krzysztof CYBULSKI, Bogdan MARCZAK i Jan WIĘCŁAWSKI.
Poza kadrą, w klasyfikacji indywidualnej wystartował tegoroczny Mistrz Polski - Tomasz CHMIELEWSKI.
Skład pierwszej drużyny reprezentacji wybraliśmy wspólnie, po kilku dniach treningów, krótko przed zawodami. Uznaliśmy, że najlepszymi zawodnikami w danym momencie i jednocześnie najbardziej doświadczonymi w morskich łowach są dwaj Jackowie: DYKTA i MALINOWSKI oraz Maciej JAWORSKI. Cała trójka wielokrotnie trenowała w norweskich wodach oraz startowała w zawodach w Kristiansund, mając tym samym największe szanse na dobry, końcowy wynik.

Mój ostatni wyjazd na zawody do Norwegii, oprócz doświadczenia jakie tam zdobyłem, przyniósł zupełnie nieoczekiwane efekty. Takiego obrotu spraw w moim łowieckim życiu zupełnie się nie spodziewałem. Ale od początku...

Szanowni Łowcy!
Po znaczącym sukcesie naszej Reprezentacji w duńskich zawodach Langeland Cup 2017, wytypowany został ostateczny skład zespołu do startu w zawodach Kristiansund Cup w Norwegii, które odbędą się w pierwszym tygodniu sierpnia 2017 r. Ostatecznie powołano dwie reprezentacje oraz dwóch zawodników rezerwowych.
W sumie do dalekiego Kristiansundu pojedzie ośmiu wytrawnych podwodnych łowców. Nie będą to zawody łatwe, ponieważ w stawce znajdzie się kilkunastu doświadczonych zawodników z Europy, nie licząc znających teren gospodarzy, na czele z Orjanem Dyrnesem i Tonny Hansenem.
W sumie do dalekiego Kristiansundu pojedzie ośmiu wytrawnych podwodnych łowców. Nie będą to zawody łatwe, ponieważ w stawce znajdzie się kilkunastu doświadczonych zawodników z Europy, nie licząc znających teren gospodarzy, na czele z Orjanem Dyrnesem i Tonny Hansenem.

Krótko o Langeland Cup - Dania 2017
Wyjazd ekipy polskiej na zawody do Danii był bardzo znaczącym wydarzeniem, ponieważ po raz pierwszy w 60-letniej historii łowiectwa podwodnego, wystąpiła za granicą oficjalna Reprezentacja Polski, powołana z ramienia związku sportowego - Polskiego Związku Płetwonurkowania. Tym samym łowiectwo podwodne w Polsce osiągnęło poziom sportu kwalifikowanego, na równi z innymi dyscyplinami pozaolimpijskimi. W składzie naszej ekipy znalazło się siedmiu reprezentantów, wyłonionych z szerokiej kadry - Maciej JAWORSKI i Jacek Malinowski z koszalińskiego Maresa, Bogusław MARCZAK z kołobrzeskiego Trytona, Grzegorz GOŁĄBEK, Krzysztof CYBULSKI, Marek ZIOMEK i Jan WIĘCŁAWSKI ze Stowarzyszenia Spearfishing Poland.
Duńczycy zorganizowali dwudniowe zawody w sposób różniący się od zawodów organizowanych w Polsce. Mimo ścisłego regulaminu zawodnicy mieli sporo luzu – mogli przemieszczać się po całej wyspie w obowiązującym czasie siedmiu godzin, a następnie dostarczyć upolowane ryby do punktu sędziowskiego.
W sumie wystartowało 79 łowców.

W tym roku, nietypowo, zawody miały odbywać się „w morzu”. Miejscem spotkania był sympatyczny, aczkolwiek dość wietrzny Kołobrzeg. Na zawody jechałem po kilkunastu treningach, zarówno w jeziorach, jak i w morzu. Wszak były to już trzecie zawody, w których chciałem uczestniczyć w tym roku ;-). Na odprawie okazało się, że liczba uczestników jest mniejsza, niż zwykle. Powodem były na pewno zupełnie inne warunki niż dotychczas, w jakich miały się rozgrywać tegoroczne zawody. Morze to jednak inna woda, niż jezioro i nie wszyscy mają do niego łatwy dostęp, żeby potrenować. Wszyscy się tego spodziewali. Ostatecznie na starcie stanęło 16 osób, w tym jedna przedstawicielka płci pięknej. Do zawodów wyznaczony został odcinek pomiędzy plażą Podczele, a hotelem Arka. Biuro i centrum dowodzenia mieściło się w Kamiennym Szańcu, gdzie Organizatorzy zarezerwowali wielki namiot.
Początek zawodów zasygnalizowała raca i weszliśmy do wody. Większość z nas od razu, reszta miała inną taktykę na ten dzień. Koniec końców wszyscy zanurzyliśmy się w wodzie o temperaturze 13-15 stopni. Nie było źle. Gorzej było z widocznością pod wodą. Do głębokości 7 m oscylowała w granicach 0,5-1m. Dopiero poniżej 7 m wyraźnie się poprawiała i mam wrażenie, że czasem było to nawet ok. 3 m. Tylko problem polegał na tym, że ryby też w większości były poniżej 7 m … Nie było łatwo.